Layout by Raion

4 marca 2014

Rozdziałowy Informator - luty

Witam!
Postanowiłam w końcu jakoś się zebrać i zrobić tą notkę. Postanowiłam robić to trochę inaczej niż Yohao i brać pod uwagę pełne miesiące. Tak więc rozdziały są jedynie z zakresu lutego. No i muszę przyznać, że spodziewałam się, iż będzie ich mniej. Dobrze, że nasza społeczność ma jeszcze czas na pisanie. ^ ^
W razie błędów proszę o powiadomienie w komentarzu.


~*~

Autor: Zanie

Rozdział 6 - "Nie taki staruszek straszny, jak się wydaje"

"Ciche burczenie w brzuchu skutecznie uniemożliwiało mu ponowne zapadnięcie w sen. Przewracał się z boku na bok, zaciskał zarówno oczy, jak i zęby, lecz na nic się to zdawało; głód jedynie się wzmógł.
Zegar wybił czwartą nad ranem, przypominając Hao, że ostatni posiłek spożywał bardzo dawno temu, co organizm wypominał mu coraz natarczywiej.
Nie będę go o nic prosił – powtarzał twardo w myślach. Skulił się na posłaniu, czując targające jego żołądkiem mdłości.
Nie uszło to uwadze Ektoplaźmie, która, jak raz, postanowiła się do czegoś przydać.
Drzwi od „pokoju” Asakury otworzyły się już kilka minut później wraz z zapachem ciepłej, pachnącej zupy. W tym momencie żołądek długowłosego zwariował, lecz on – wiedząc, że to Hiroshi – usilnie udawał, iż śpi, starając się nie zwracać uwagi na brzuch, którego burczenie przypominało ryki rozwścieczonego lwa.
Kroki, odgłos kładzionego przedmiotu na podłogę, kolejne kroki i dźwięk zamykanych drzwi. I ten zapach tuż koło niego… co?!
Hao gwałtownie otworzył oczy. Nie… to chyba jakaś kpina! Obok jego głowy, jak gdyby nigdy nic, leżała drewniana miska z ciepłą, pachnącą zupą.
Hiroshi…"

~*~

Autor: Elmika

"Bracia Asakura i tajemnica płaskorzeźby cz.1"

"Bracia Asakura i przyjaciele spędzali spokojny, miły i wyjątkowo bez bolesnych przepychanek, wieczór. Błoga cisza wręcz usypiała, z czego skwapliwie skorzystał Yoh, zwijając się na kanapie pomiędzy Hao i Lysergiem pogrążonych w lekturach. Faust szeptem wyznawał Elizie swoją dozgonną miłość, Ryo na paluszkach sprawdzał jak w piekarniku rośnie drożdżowe ciasto, a Horo czyścił zaniedbaną od dawna deskę snowboardową. Ren rozmyślał, jakie to zmiany zajdą na świecie, gdy już zostanie Królem Szamanów. Manta i Alex grali na laptopie w The Setlers, z powodzeniem podbijając kolejne tereny. John prasował spodnie z kantem. Nawet Chocolove nic nie mówił w skupieniu studiując zawartość swojego notesu z dowcipami. Panie natomiast siedziały na piętrze i oddawały się domowym zabiegom upiększającym. Jednak w wypadku naszej ukochanej gromadki szamanów niemożliwym jest sielankowy, wręcz stoicki nastrój. A już szczególnie, gdy ma on miejsce w tak niezwykłej lokacji, jaką jest Dobie Village.
W jednym z rogów salonu niespodziewanie rozbłysło oślepiające światło, zmuszając wszystkich chłopaków, poza błogo śniącym Yoh, do zakrycia oczu. Gdy blask nieco przygasł okazało się, że to ptak Klanua świecił im po oczach."

~*~

Autor: YunaSK

Rozdział 24 - "...człowiek może się posunąć o wiele dalej..."

"Dziewczyna z przerażeniem patrzyła na Kimihiro, który stał teraz naprzeciwko niej. Jego ciemnokrwiste oczy zaglądały do najdalszych zakamarków jej umysłu. Czuła, że szaman zna każdą jej myśl i każdy następny ruch. Jego przeszywający na wskroś wzrok sparaliżował ją od środka.
Jednak nie mogła oderwać od niego wzroku. Próbowała odczytać z nich jakiekolwiek emocje. Nic. Pustka. Kamienna twarz i oczy bez wyrazu wpijały się w jej umysł. Roztrzęsiona cofnęła się kilka kroków, wpadając plecami na drzwi.
- Uwielbiam upajać się takimi chwilami jak ta – powiedział Kimihiro, uśmiechając się lekko. – Twoje przerażenie i cierpienie są dla mnie najlepszym dowodem na to, że koniec Asakury jest już bliski.
Kimihiro wyciągnął rękę w stronę Yuny. Ponownie się uśmiechnął i zacisnął pięść. Jego moc natychmiast owładnęła jej ciało. Czuła jakby miliony igieł wbijały się jej w skórę, dochodząc do organów wewnętrznych. Każdy milimetr skóry palił ją niemiłosiernie. Jej przeszyty cierpieniem krzyk odbił się echem po całym budynku. Potworny ból powodował mdłości i zawroty głowy. Padła na ziemię, uderzając głową o podłogę. Nie mogła wykonać żadnego ruchu. Ciężki łańcuch furyoku zniknął, jednak ból całkowicie ją unieruchomił. Czuła jak narządy ściskają się nienaturalnie. Gorąca krew spływała jej z nosa i ust, rozlewając się na kamiennej posadzce."

~*~

Autor: Yohao

Rozdział 7

"W ciągu swojego pobytu w Japonii, Fred zdążył odwiedzić wiele miejsc. Gdy jego mali kuzyni byli w szkole, często chodził z panem Sōichirō na długie spacery po Izumo. Podobało mu się to miasto. Wielkie, tętniące życiem, podobnie jak jego rodzinne Chicago.
Zarazem jednak pokochał spokój posiadłości swoich krewnych, gdzie czas zdawał się spowalniać swój bieg. Często siadywał przy oknie swojego pokoju i przy niewielkim stoliczku ćwiczył shodō, japońską kaligrafię. Przyznać trzeba, że szło mu to dosyć topornie. Dłonie nie potrafiły przyzwyczaić się do maleńkiego pędzelka, a pamięć często płatała mu figle, sprawiając, że zapominał najbardziej podstawowych znaków. Fred potrafił bardzo dobrze mówić po japońsku. Niestety, co do czytania i pisania – szło mu zdecydowanie gorzej.
Pomimo tego, że był już w wielu zakątkach miasta i wraz z dziadkiem Akimori zobaczył te najpopularniejsze oraz te bardziej zapomniane obiekty, wciąż pozostawało jedno miejsce, które stanowiło dla niego niewiadomą. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie mieć okazję zajrzeć do sypialni pana Sōichirō. A jednak."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy